Lubię przedwiośnie…

Mijający tydzień obfitował w wydarzenia. 22 lutego 2012 odbyła się przed Sądem Rejonowym – Sądem Pracy w Białymstoku rozprawa o uchylenie kary porządkowej upomnienia nałożonej na mnie w dniu 14 kwietnia 2011 r. przez p.o. dyrektora Mikołaja B.  w tamtym okresie.

W nawiązaniu do uzasadnienia wyroku wydanego w sprawie i zaprezentowaną przez Sąd wykładnią przepisu art. 92 ust. 1 ustawy z dn. 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym p.o.dyrektora nie miał prawa nałożyć na mnie kary porządkowej (nieobecność na radzie w trakcie przerwy, nieob. 15 n-li, ale kara tylko jedna). Rozstrzygnięcie nadzorcze Wojewody Podlaskiego obowiązywało już z mocy prawa (od 6 kwietnia 2011), czyli nastąpiło wstrzymanie zarządzenia o moim odwołaniu jako niezgodne z prawem, które burmistrz do dziś interpretuje po swojemu.

Gmina przegrała, a  my podatnicy ponosimy już pierwsze koszty ze szczupłego budżetu na razie w pierwszej instancji (wyrok nieprawomocny). Tu się wydaje lekką ręką, a szkoły zamyka z braku pieniędzy. Może ktoś podliczy kiedyś ile wydano pieniędzy na dyrektorów powołanych niezgodnie z prawem. Wystarczy zajrzeć do BIP – oświadczenia majątkowe.

Natomiast 23 lutego 2012 przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Białymstoku odbyła się rozprawa dotycząca niezgodnego z prawem powierzenia stanowiska dyrektora Danucie M. w drodze konkursu. Strona skarżąca (gmina) nieobecna na rozprawie. Skarga burmistrza została w całości oddalona, kolejne zarządzenie za niezgodne z prawem stwierdził sąd wyższej instancji.  Sąd ogłaszając wyrok zwrócił uwagą, iż gmina po raz kolejny złamała prawo m.in. nie przedstawiając w terminie zarządzenia do analizy (zarządzenie z lipca wpłynęło w październiku). Dopiero na interwencję Wojewoda dowiedział się o zarządzeniu.

A nasi radni jak słynne trzy mądre małpki z przysłowia japońskiego: „nie widzą, nie słyszą, nie mówią” … tylko podnoszą rączkę. Hasło: “Kłamstwo wielokrotnie powtarzane staje się w końcu prawdą” – to znana dewiza propagandowa. Czasy tamte dawno minęły, ale  wciąż jest aktualna. Wybrańcy samorządowi też mają swoją mądrość – dzięki temu tkwią przez kolejne kadencje mocni i zwarci jak betony, nawet asfalt świeżo położony na autostradzie A1 przy nich pęka … wyniki głosowania w większości są przewidywalne, a może bardziej pasuje powtarzalne… szkoda, że błędne.

W cywilizowanych demokracjach osoby popełniające błędy potrafią przepraszać, rozmawiać,  poddają się do dymisji. Wystarczyło kilka razy uczestniczyć w obradach sesji Rady Miejskiej by przekonać się, że do takiej demokracji jeszcze nam daleko. Może „za trzydzieści parę lat jak dobrze pójdzie”… jak śpiewał kiedyś J.Pietrzak.